Ułatwienia dostępu

   TELEFON

81 8868226

   EMAIL

poczta@zs2.pulawy.pl

Posłowie

XII. Posłowie

Kwiatkowski to niekonwencjonalna postać w historii Polski XX wieku. To jeden z najbardziej zachodnioeuropejskich Polaków, przesiąknięty racjonalizmem, krytycyzmem i dystansem opartym na rzetelnej wiedzy o problemach, które rozwiązywał. Cechowała go przede wszystkim olbrzymia pracowitość. Był gigantem pracy posiadał zdolność wykorzystywania każdej wolnej chwili dla pracy intelektualnej. Interesował się wieloma dziedzinami wiedzy: chemią, nowoczesną technika przemysłową, historią -a historią gospodarczą szczególnie-historią uprawy morza i morskiej polityki oraz ekonomią polityczną.

Posiadał rzadki dar dobierania współpracowników, cenił przy tym najwyżej nie ich poglądy polityczne, które bywają zmienne, ale kompetencje i wiedzę. Był lojalny wobec swych przyjaciół, choć niektórzy znajdowali się w opozycji w stosunku do rządów marszałka Piłsudskiego. Przykładem tego była jego przyjaźń z wybitnym działaczem ludowym Janem Dąbskim oraz socjalistą Michałem Kaczorowskim.

Miał fenomenalną pamięć, posiadał także umiejętności utrwalania podstawowych faktów życia publicznego. Wykorzystywał te zdolności w swoim dzienniku, którego trzynaście tomów spłonęło w czasie Powstania Warszawskiego. Dziennik prowadził nadal po czerwcu 1945, kiedy pełnił obowiązki Delegata Rządu do Spraw Wybrzeża.

Pracowitość Kwiatkowskiego przyczyniała się wielokrotnie do osłabienia jego organizmu. Gdy był zmęczony, nie chciał słuchać swych doradców, namawiających go do wypoczynku. Prawie nie korzystał z urlopów. Wiele również wymagał od swoich współpracowników zmuszając ich czasami do nadmiernego wysiłku i wytrwałej, ciągłej pracy. Ale umiał także troszczyć się o nich, kiedy wiedział, że są przemęczeni i chorzy.

W 1945 roku Kwiatkowski był na platformie Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, z prezydentem KRN Bolesławem Bierutem i członkami kierownictwa PPR, a zwłaszcza z ministrem Ziem Odzyskanych i jednocześnie sekretarzem generalnym KC PPR Władysławem Gomułką. Niestety, rosła nieufność przywódców tej partii do Kwiatkowskiego, co w konsekwencji doprowadziło do usunięcia go z funkcji Delegata Rządu do Spraw Wybrzeża.

Stawka na ewolucyjne reformy strukturalne, szybkie zagospodarownie Ziem Odzyskanych, odbudowę gospodarki morskiej oraz wyczulenie na groźbę rewizjonizmu niemieckiego - to przyczyny, które skłoniły Kwiatkowskiego do lojalnej współpracy z przywódcami partii politycznych w Polsce powojennej. Wkrótce jednak rysować się poczęły różnice między poglądami Kwiatkowskiego i rządu na metody działania gospodarczego. Kwiatkowski nie mógł zgodzić się z antydemokratycznym sposobem forsowania restrukturyzacji gospodarki narodowej. Akceptował socjalistyczne reformy gospodarcze typu: reforma rolna, unarodowienie przemysłu, reforma oświatowa, ale był zdecydowanym przeciwnikiem likwidacji sektora prywatnego w gospodarce narodowej, niezależności spółdzielczości i ograniczenia wpływów samorządnej gospodarki komunalnej. Bał się niekontrolowanej, scentralizowanej gospodarki etatystycznej, która prowadzi do małej efektywności gospodarczej oraz powoduje olbrzymie straty surowców, półfabrykatów i pracy żywej. Jako pionier planowania gospodarczego, jeszcze w latach trzydziestych widział potrzebę planowania w wielosektorowej gospodarce narodowej. A planowanie w jego pojęciu to koordynacja działalności wielu suwerennych podmiotów gospodarczych, stosowanie zaś metod nakazowo-rozdzielczych prowadzi do marnotrawstwa.

Kwiatkowski nie był ideałem. Jak każdy człowiek miał swoje wady i słabości. Dla wielu Polaków niezrozumiały być może jego pragmatyzm i realizm, gotowość do kompromisów. Rodziło to gwałtowną krytykę jego postawy po Brześciu, a także po wprowadzeniu kolejnych grup opozycyjnych na Zamek. Szczególnie brutalnie atakowany był za współpracę z Tymczasowym Rządem Jedności Narodowej, z Bolesławem Bierutem, Władysławem Gomułką, Edwardem Osóbką-Morawskim. W Sejmie Ustawodawczym 1947-1951 konsekwentnie nie był dopuszczany do głosu. Gdy chciał zapisać się na listę mówców, zwykle okazywała się już zamknięta. Wobec takich praktyk pod koniec kadencji w ogóle nie brał udziału w posiedzeniach sejmowych.

Zarzucano mu wielkie ambicje. Niektórzy pułkownicy obawiali się, że mierzy bardzo wysoko, chce uzyskać fotel premiera, a nawet prezydenta. Ambicje polityczne są rzeczą normalną u polityka, który był wielokrotnie ministrem i przez cztery lata wicepremierem. Mechanizm życia politycznego podpowiadał na pewno Kwiatkowskiemu metody walki nie akceptowane przez znaczną część opinii publicznej, jak np. kontrole finansowe Izb Skarbowych i nowe wymiary podatkowe.

Nie zawsze był on sprawiedliwy wobec współpracowników i ekonomistów nie popierających jego polityki pieniężno-walutowej (antydewaluacyjnej i antyinflacyjnej) i ostrożnej polityki inwestycyjnej. Miał odwagę zwalniać ze stanowisk w Ministerstwie Skarbu i w Instytucie Badań Koniunktur Gospodarczych i Cen zwolenników umiarkowanej inflacji.

Pozostawić można pytanie: czy propaganda sukcesu, którą uprawiali z jego inspiracji liczni publicyści, z Melchiorem Wańkowiczem na czele, nie stępiła, szczególnie w latach 1938-1939, jego krytycznego spojrzenia na rzeczywistość polityczną i gospodarczą? Myślę, że tak. Znajdowało to wyraz w tonie jego wystąpień na zgromadzeniach przedwyborczych Obozu Zjednoczenia Naradowego, w przemówieniach radiowych tego okresu.

Kwiatkowski jako polityk-intelektualista był wielkim samotnikiem. Nie wszyscy go rozumieli, ponieważ zachowywał krytyczny dystans zarówno wobec elity Polski pomajowej, z wyjątkiem prezydenta Ignacego Mościckiego, do którego miał bezgraniczne zaufanie, jak też przywódców partii opozycyjnych, od których domagał się uwzględnienia interesów zagrożonego państwa. Był świetnym stylistą, starannie przygotowywał każde przemówienie publiczne, które starał się później publikować. Ta wielka staranność o formę przemówień i ich wydanie miała swoją ujemną stronę Były one czasami nadmiernie długie i denerwowały słuchaczy znających powtarzające się problemy i sposoby literackiej interpretacji.

Kwiatkowski pozostawił w swym testamencie wiele idei i koncepcji. Zawsze pragnął, by ludzie znajdowali pełną satysfakcję w wykonywanej przez siebie pracy. Był głęboko przekonany, iż prawdziwa reforma świata zaczyna się od prawdziwej reformy człowieka.

Bibliografa prac

Bibliografa prac Eugeniusza Kwiatkowskiego
(wybór, w układzie chronologicznym)

  • Przemówienie w Komisji Budżetowej Sejmu w dniu 6 XII 1926, Warszawa 1926.
  • Postęp gospodarczy Polski, Warszawa 1928.
  • Polska gospodarcza w roku 1928, Warszawa 1928.
  • Współczesne zagadnienia ekonomiczne na tle zagadnień politycznych, Warszawa 1928.
  • Rekonstrukcja gospodarstwa Polski, Warszawa 1929.
  • Tendencje i postulaty rozwoju gospodarczego Polski, Warszawa 1930.
  • Istotne założenia w walce o nowy ustrój, Warszawa 1930.
  • Kryzys współczesny i zagadnienie odbudowy życia gospodarczego, Warszawa 1935.
  • W walce z teraźniejszością o lepszą przyszłość gospodarczą, Warszawa 1935.
  • Walka o nową Polskę, Warszawa 1936.
  • O wielkość Rzeczypospolitej, Warszawa 1938.
  • Przez zjednoczenie ku potężnej Polsce, Warszawa 1938.
  • Rzecz najważniejsza - Polska, Warszawa 1938
  • Budujemy nową Polskę nad Bałtykiem, Warszawa 1945.
  • O przyszłości Polski nad morzem, Gdańsk 1945.
  • Pięć tez gospodarczych nowej Polski, Katowice 1947.
  • Polska i jej morze, Kraków I947.
  • Przełomowe momenty w nowoczesnej historii gospodarczej świata, Kraków 1947.
  • Zarys dziejów gospodarczych świata, t. I, Warszawa 1947.

Powiązania funkcjonalne w polityce gospodarczego planowania na Wybrzeżu, Gdańsk 1948.

Emeryt

XI. Emeryt

W wieku 60 lat Kwiatkowski zmuszony został do rozpoczęcia nowego etapu swego pracowitego życia. Musiał zmienić środowisko, oderwać się od swych współpracowników i przyjaciół, pożegnać ukochanych studentów z Wyższej Szkoły Handlu Morskiego w Sopocie, zrezygnować z dotychczasowych zajęć oraz czteropokojowego mieszkania przy ul.Pułaskiego. Zamieszkał w Krakowie w dwupokojowym mieszkaniu przy ul.Lea B, później przy Al.Słowackiego.

Otrzymywał do 1951 r. diety poselskie wynoszące 1386 zł i emeryturę nie przekraczającą 400zł. Powrócił do zawodu wykonywanego w młodości, zajął się chemią w ciszy gabinetu domowego lub Biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Było to życie człowieka śledzonego, publicznie krytykowanego, który musiał milczeć, nie mógł prostować kalumni i kłamstw. Było to jednak życie człowieka o bogatej kulturze wewnętrznej, która nakazywała intensywnie pracować mimo cenzuralnych ograniczeń, mimo przede wszystkim wewnętrznego i zewnętrznego dramatu tworzonego przez stalinowski system.

W latach 1948-1956 panował powszechnie lansowany w tym czasie przez władze partyjno-państwowe pogląd, że Kwiatkowski był rzecznikiem burżuazyjno-obszarniczych wizji "Polski morskiej" oraz równie burżuazyjnych teorii ekonomicznych i interpretacji historycznych. Taka kwalifikacja spowodowała nie tylko usunięcie go od wszystkich zawodowych i publicznych funkcji, ale była także podstawą zakazu wykładania i zamieszkiwania we wszystkich miastach pomorskich, Poznaniu i Warszawie. Ukute wówczas pojęcie "Kwiatkowszczyzna" oznaczało dla aktywistów ofensywy ideologicznej na wybrzeżu preferowanie gospodarki morskiej i kontaktów z Zachodem przed innymi działaniami gospodarki narodowej i kierunkami handlu zagranicznego, wielosektorowy model gospodarczy, współpracę z "sanacyjno-endecką inteligencją", faworyzowanie Gdyni i Gdańska kosztem Szczecina, niedocenianie przemysłu ciężkiego na wybrzeżu, szczególnie przemysłu stoczniowego, oraz rezygnację z kluczowych pryncypiów polityki gospodarczo-społecznej.

Kwiatkowski po Październiku był przedmiotem coraz żywszego zainteresowania polskich publicystów. Np. Wiesław Górnicki pisał do niego:

Uważam, że dzieje się Panu Profesorowi nie zasłużona krzywda. Przez Pańską nieobecność w ekonomice Polska ponosi poważną stratę. Będę bronił tego poglądu wszędzie, chociaż nie muszę Panu Profesorowi tłumaczyć, jak mało może dziś zdziałać prasa w tym kraju.

Poczęto znowu doceniać jego doświadczenie. Ministerstwo Żeglugi poprosiło go w tym czasie o zaopiniowanie założeń perspektywicznego planu rozwoju portów w latach 1961-1975. W swych uwagach na temat wspomnianego planu Kwaitkowski napisał m.in.:

Według mojego zdania, po pełnym znormalizowaniu stosunków politycznych i gospodarczych w Europie port szczeciński - niezależnie od osiągnięć rozwojowych Rostocku - pocznie ponownie odgrywać niepoślednia rolę jako port tranzytowy dla całego zespołu wielkoprzemysłowego, rozlokowanego w okręgu Berlina. Świadomi wszelkich preferencji geograficznych Szczecina, winniśmy mieć wciąż na uwadze zarówno powrotne trudności z torem wodnym od Świnoujścia do Szczecina, jak też i możliwości sezonowego unieruchomienia drogi wodnej Odry. Nie można natomiast nie podkreślać absolutnej konieczności wydajnego i nowoczesnego powiązania wszystkich naszych zespołów portowych - od Elbląga po Szczecin - żeglugą kabotażową, tak jak to ma miejsce w pokrewnych warunkach sytuacyjnych wszędzie w świecie.

Kwiatkowski mimo podeszłego wieku i złego stanu zdrowia uczestniczył w obchodach 50-lecia budowy Gdyni. Z tej okazji opublikował w piśmie "Technika i Gospodarka Morska" okolicznościowy artykuł, w którym ocenił bilans polskiej polityki morskiej przed i po wojnie. W czasie uroczystości 21 lipca 1972 r. wicepremier Franciszek Kaim udekorował nestora gospodarki morskiej Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski z Gwiazdą, a minister żeglugi Jerzy Szopa przyznał mu najwyższe odznaczenie resortowe: Złotą odznakę "Zasłużony Pracownik Morza" (odznaczenie wręczone zostało w Krakowie 17 czerwca 1972 przez wicedyrektora gabinetu ministra Czesława Koseckiego).

Zarząd Portu Gdyni, reprezentowany przez dyrektora Zygmunta Rosiaka i przewodniczącego Rady Robotniczej Alojzego Datę, obdarował Kwiatkowskiego Medalem 50- lecia Portu Gdyni i okolicznościowym albumem ilustrującym historię portu. 17 czerwca 1972 r. wystosował na jego ręce uroczysty adres, w którym czytamy:

Pańskie koncepcje rozwoju gospodarki morskiej i osobisty udział w ich realizacji przyczyniły się do stworzenia podstaw pod obecne osiągnięcia stawiające Polskę w szeregach uznanych państw morskich o długoletnich tradycjach.

W kilka dni później, w rozmowie z przedstawicielem warszawskiego "Kuriera Polskiego", odznaczony powiedział:

Z tym budowniczym Gdyni - to przesada. Ten tytuł należy się inż. Tadeuszowi Wendzie, projektantowi gdyńskiego portu. Ja tylko, jeśli tak można to ująć, starałem się przyspieszyć, zintensyfikować tempo rozwoju portu, miasta i naszej floty

.
Z inicjatywy prof. Kasprowicza 19 lipca 1974 r. Senat Uniwersytetu Gdańskiego "w uznaniu nieprzemijających zasług dla rozwoju polskiej gospodarki morskiej, floty handlowej oraz portu i miasta Gdyni, budowniczemu Centralnego Okręgu Przemysłowego, wybitnemu przedstawicielowi polskiej myśli gospodarczej" Eugeniuszowi Kwiatkowskiemu nadał tytuł doktora honoris causa nauk ekonomicznych. Uroczystość wręczenia dyplomu z podpisem rektora prof. dr hab. Janusza Sokołowskiego i prof. dr Bolesława Kasprowicza miała miejsce przy łóżku ciężko chorego 17 sierpnia 1974 r. Stan zdrowia Kwiatkowskiego nie pozwolił, by promocja mogła się odbyć podczas inauguracji roku akademickiego. Nowo mianowany doktor h.c. nie miał dość sił, by wygłosić podziękowanie. Wcześniej podyktował rodzinie tekst i poprosił o odczytanie profesorom Uniwersytetu Gdańskiego.

Przejmuję tę wysoka godność z największym wzruszeniem.Proszę o wyrażenie mej wdzięczności Rektorowi, Senatowi Uczelni, z którą wiążą mnie wspomnienia współpracy z lat czterdziestych. Jest to jeszcze jeden wyraz pozytywnej oceny mojej pracy, nie tylko w okresie międzywojennym, ale również czynnej współpracy w okresie bieżącego trzydziestolecia. Ten fakt jest symbolicznym dowodem owocnej współpracy, która przyniosła wiele pozytywnych rezultatów.

Cała prasa polska, 20 sierpnia 1974 r., poinformowała o tym wydarzeniu opinię publiczną. W komunikacie PAP czytamy:

Symboliczne znaczenie ma fakt nadania tytułu doktora h.c. inż. Kwiatkowskiemu w okresie uruchomienia Portu Północnego, stanowiącego nowy dowód intensywnego rozwoju polskiej gospodarki morskiej, której poświęcił tak olbrzymi wkład wiedzy, inicjatywy i pracy.

Wkrótce PAP podał jeszcze jedna, tym razem smutną, informację: Dnia 22 bm. zmarł w Krakowie w wieku 86 lat inż. Eugeniusz Kwiatkowski.

Delegat Rządu do spraw Wybrzeża

X. Delegat Rządu do spraw Wybrzeża

Według informacji inż. Władysława Zaborskiego, pełnomocnika rządu do spraw repatriacji, na jego wniosek przedstawiony Zygmuntowi Modzelewskiemu, ambasadorowi RP w Moskwie, prezydent Krajowej Rady Narodowej Bolesław Bierut wysłał w lipcu 1945 r. do Rumunii mjr Jerzego Borejszę, by zaproponował Kwiatkowskiemu powrót do życia politycznego i objęcie funkcji Delegata Rządu do Spraw Wybrzeża. Delegaci nowych władz polskich postawili sprawę lojalnie i otwarcie:

Potrzebujemy Pana. Wybrzeże, morze, Gdynia czekają na zagospodarowanie. Pańska wiedza, doświadczenie i uczciwość są dla nas dostateczną rekomendacją. Jeżeli zgodzi się Pan, to za dwa dni zabierzemy Pana ze sobą; rodzina przyjedzie później. Ostateczną decyzję poweźmie Pan na miejscu, w Warszawie. Jeżeli nie zaakceptuje Pan naszych warunków, odwieziemy Pana z powrotem.

Decyzja powrotu została powzięta. Pokusa pracy dla Polski była silniejsza niż obawy czy opory. Kilka dni później, po podróży samolotem przez Bukareszt, Moskwę, Kwiatkowski znalazł się w Warszawie. Do jedynego wówczas czynnego w stolicy hotelu "Polonia", gdzie się zatrzymał, ściągały tłumy. Ludzie chcieli się przekonać na własne oczy, "czy to aby prawdziwy Kwiatkowski przyjechał".

Do zadań powołanej 12 września 1945 r. Delegatury Rządu do Spraw Wybrzeża, którą kierował, należały: odbudowa i wykorzystanie portów handlowych i miast portowych, odbudowa i uruchomienie przemysłu nadmorskiego, dysponowanie budżetem przydzielonym na cele inwestycyjne i odbudowę oraz doraźna kontrola prac i związanych z tym wydatków.

Wielki program morski Kwiatkowskiego z 1945 r. wybiegał daleko w przyszłość. Przewidywał on: dokonanie całkowitej polonizacji delty Wisły oraz Kołobrzeskiego i Szczecińskiego, odbudowę nowoczesnej infrastruktury wszystkich portów polskich, przygotowanie portu szczecińskiego do obsługi potrzeb handlowych Pomorza, Wielkopolski, Dolnego Śląska oraz tranzytu czechosłowackiego, a portów w Gdynia-Gdańsk, Śląsk- Warszawa, Łódź, Białystok i Kraków, budowę nowych kanałów, stworzenie z Gdańska i Gdyni centrów polityki morskiej, rozbudowę własnej floty handlowej i marynarki wojennej, uruchomienie żeglugi pasażerskiej regularnej i pasażersko-towarowej na przybrzeżach, znaczną rozbudowę rybołówstwa morskiego, rozbudowę systemu połączeń kolejowych polskich portów z ich zapleczem, budowę silnych radiostacji w Gdańsku i Szczecinie, włączenie wybrzeża polskiego w międzynarodową sieć kablową oraz międzynarodowe połączenia lotnicze, rozbudowę przemysłu stoczniowego w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Elblągu, zorganizowanie w Gdańsku obok Politechniki i Akademii Medycznej Uniwersytetu, a w Gdyni Akademii Handlu Morskiego, zorganizowanie szkolnictwa specjalnego w Szczecinie, Kołobrzegu i Elblągu.

Na konferencji wewnętrznej 8 stycznia 1946 r. Kwiatkowski podsumował dorobek Delegatury, do którego zaliczył opracowanie planu na rok 1946, uruchomienie akcji kredytów rezerwowych i utworzenie ekspozytury w Szczecinie. Udało się także w tym czasie uruchomić przy Centralnym Urzędzie Planowania komórkę interwencyjną Delegatury.

Delegatura nadal koncentrowała się na odbudowie miast portowych, kanałów, dźwigów, magazynów portowych oraz przemysłu na wybrzeżu. Za zgodą ministra Jędrychowskiego starano się przyciągnąć do akcji odbudowy skandynawskie firmy techniczno-budowlane.

Dnia 15 stycznia 1946 r. na konferencji wewnętrznej w Delegaturze Kwiatkowski przedstawił m.in. ideę zwołania I Zjazdu Miast Morskich w Polsce, który powołałby Związek Miast Morskich. Zjazd ten miał omówić udział wspomnianych miast w realizacji polityki morskiej, ich perspektywy rozwoju gospodarczego, sytuację finansową, prawną, stan oświaty i kultury, komunikacji, urządzeń socjalnych i planów urbanistycznych.

Podczas pobytu premiera Edwarda Osóbki-Morawskiego w dniach 24-25 lutego 1946 r. na wybrzeżu Kwiatkowski uzyskał jego akceptację dla planu utworzenia Związku Miast Morskich Rzeczypospolitej.

Wiele czasu pochłąniały Kwiatkowskiemu inne funkcje, pracował m.in. w Komisji Planu Zabudowy Trójmiasta, Komisji do Spraw Stoczni, Komisji Badania Potrzeb i Rozwoju Ziem Odzyskanych.

Konieczność powołania Związku tłumaczył następująco:

Miasta muszą (...) zrozumieć, że ulokowanie nad morzem nakłada na nich specjalne obowiązki i daje im specjalne możliwości rozwoju. Miasta muszą wydobyć ze swego grona ludzi wielkiej wiary, wtedy akcja się uda. Gra rolę czynnik polityczny, ściśle zewnętrznopolityczny. Najsilniejszy akcent musi być położony na to, że uzyskaliśmy nową sytuację nad Bałtykiem, że nie ma już miast staropolskich, Wolnego m. Gdańska i Sopot, i miast poniemieckich. Wszystkie stanowią jednolitą, organiczną część państwa polskiego.

W swym referacie Kwiatkowski poruszył przede wszystkim sprawę samorządu terytorialnego. Stwierdził m.in.:

Przed wojną nasza młoda biurokracja pragnęła wszystko załatwić sama, pragnęła, ze złym skutkiem zresztą, wyręczyć całe społeczeństwo w jego rozlicznych funkcjach. Z wielką szkodą dla państwa sparaliżowany został samorząd miejski, gospodarczy, terytorialny, samorząd narodowy, regionalny, samorząd instytucji społecznych i oświatowych. Dziś młody ruch planistyczny redukuje niejednokrotnie pozycję miast w gospodarce i administracji ogólnonarodowej nawet tam, gdzie to nie jest uzasadnione potrzebą. W każdym razie ze względu na programowość polityki gospodarczego planowania, jak też i ze względu na sytuację budżetową miejsce dla wyładowania ambicji samorządowych miast staje się coraz bardziej wąskie. Już z tego jednego punktu widzenia można się zapytać: jaką to czynną rolę wyznacza dla siebie Związek Gospodarczy Miast Morskich?

Kwiatkowski, który był profesorem Wyższej Szkoły Handlu Morskiego w Gdyni, obdarzony został przez studentów 4 lutego 1946 r. honorową legitymacją członkowską Bratniej Pomocy tej uczelni, objął też z inicjatywy studentów nieformalny patronat nad młodzieżą akademicką wybrzeża.

"Przegląd Akademicki" upowszechniał myśl polityczną Kwiatkowskiego z końca lat czterdziestych pod hasłem "Nie jesteśmy pokoleniem klęski". Kwiatkowski pragnął, by młodzież różnych przekonań zjednoczyła się w pracy nad stworzeniem nowoczesnej Rzeczypospolitej morsko-przemysłowej.

Dnia 29 stycznia 1948 r. otrzymał od premiera zwięzłe, formalne, suche pismo informujące o dymisji z funkcji Delegata Rządu do Spraw Wybrzeża.

W latach 1946-1948 Kwiatkowski łączył obowiązki Delegata Rządu do Spraw Wybrzeża z obowiązkami wykładowcy i publicysty oraz naukowca specjalizującego się w tematyce morskiej. Po dymisji, do stycznia 1949 r. mieszkał w Sopocie i wykładał w miejscowej Wyższej Szkole Handlu Morskiego, a także na Uniwersytecie Jagiellońskim. W styczniu 1949 r., po rozmowach m.in. z Romanem Zambrowskim, sekretarzem KC PZPR, opuścił ukochane wybrzeże, otrzymał bowiem zakaz stałego przebywania tutaj, w Warszawie oraz w Poznaniu, i udał się do rodzinnego Krakowa, w którym mieszkał już do końca życia.

W 1947 r. prowadził dla studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego wykłady z historii gospodarczej.

W 1947 r. ukazała się pierwsza część wielkiej pracy Kwiatkowskiego o historii gospodarczej świata pt. "Zarys dziejów gospodarczych świata. Część pierwsza. Od Starożytności do wybuchu Wielkiej Rewolucji Francuskiej." Stała się ona istotnym wydarzeniem intelektualnym. Kwiatkowski chciał wywołać krytyczną dyskusję na temat warunków, które pozwalają na akumulację wartości cywilizacyjnych i kulturalnych wielkich zorganizowanych zbiorowości ludzkich.

Dymisja, ograniczenia cenzuralne, aż wreszcie zakaz pobytu na wybrzeżu, w Poznaniu i w Warszawie, a następnie ofensywa przeciw tzw. "Kwiatkowszczyźnie" były zapowiedzią nowego okresu w dziejach powojennej Polski, a także biografii Eugeniusza Kwiatkowskiego.

Stanisław Henel, opierając się na relacji Ewy Obrąpalskiej, tak pisał o przymusowym przejściu Kwiatkowskiego na emeryturę:

Nie miał przecież nawet skończonych 60 lat, kiedy przedwcześnie w 1948 r. musiał przyjąć emeryturę i rozstać się z największą miłością jego życia - Gdynią i wybrzeżem. A przecież nigdy nikt z domowników nie słyszał z jego ust ani jednej skargi na ten temat. Nie zaprzestał też ani jeden dzień twórczej, naukowej pracy (...). Pracował stale i zawsze. Nie umiał żyć nie pracując, nawet kiedy był chory. Pamiętam, że jako dziecko spytałam go kiedyś: "Jak wygląda raj?" - A on uśmiechnął się i powiedział: "Dla mnie, Ewuniu, będzie to mój gabinet pełęn starych sztychów i książek, dla których będę mieć dużo czasu. I to będzie mój raj".

Okres II wojny światowej

IX. Okres II wojny światowej

Dnia 1 września Kwiatkowski o godz. 6.30 otrzymał krótki telefon od premiera Składkowskiego: "Niemcy zaczęli, zaraz my zaczniemy".

1 września na popołudniowym posiedzeniu Rady Ministrów zatwierdzone zostały dekrety, które przewidywały zwiększenie przeciętnie o 20 % podatku dochodowego od uposażeń pracowników prywatnych, wprowadzenie daniny majątkowej dla osób o dochodach fundowanych, zastąpienie podatku specjalnego od wynagrodzenia nadzwyczajnym podatkiem o znacznie podwyższonych stawkach. Poza tym Kwiatkowski wprowadził w życie dekret o kredytach wojennych. Rada Ministrów uchwaliła także dekret i zmianę statutu Banku Polskiego rozluźniający politykę emisyjną, dekret o czasowym ograniczeniu na 7 dni wypłat z książeczek oszczędnościowych i z innych wkładów, dekret o podwyższeniu emisji biletów skarbowych i o nowelizacji przepisów dewizowych. Zwiększone zostały w tym czasie zasiłki dla rodzin rezerwistów. Uruchomiono m.in. kredyt 5 mln zł dla Komitetu Rodzin Rezerwistów i Ofiar Wojny powołanego z inicjatywy ministra Mariana Zyndrama- Kościałkowskiego.

Dnia 3 września Kwiatkowski, mimo pesymistycznych wieści z frontu, poddał się ogólnemu entuzjazmowi wywołanemu przystąpieniem Wielkiej Brytanii i Francji do wojny. Ale już 4 września w Ministerstwie Skarbu rozpętała się prawdziwa orgia ewakuacyjna.

W nocy 7 września Kwiatkowski otrzymał z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych telefon z poleceniem natychmiastowego opuszczenia Warszawy. Następnego dnia, jako jeden z ostatnich członków rządu, wyjechał ze stolicy w kierunku Łucka trasą Mińsk Mazowiecki - Siedlce-Łuków. Do Łucka przybył 9 września. Tutaj miano uruchomić pracę sztabu Ministerstwa Skarbu. Część urzędników ministerstwa zakwaterowana została dzięki zabiegom Rakowskiego w Papieskim Seminarium Wschodnim w Dubni na okres do 14 września. Kwiatkowski urzędował w Łucku (gdzie odbywały się posiedzenia Rady Ministrów w gmachu Izby Skarbowej) wraz z trzema zastępcami. Asygnowano nowe kredyty, troszczono się o bezpieczny wywóz złota i zapasu banknotów Banku Polskiego. Kwiatkowski interweniował w sprawie zwolnienia z opłat celnych towarów niezbędnych dla wojska i ludności cywilnej. Zliberalizował także przepisy dotyczące produkcji cukru i sprzedaży soli.

8 września odbyło się posiedzenie Rady Ministrów, na którym omawiano m.in. sytuację transportu złota. Poza tym Kwiatkowski miał wyasygnować dotacje finansowe dla kresowych miast przelotowych.

Dnia 9 września premier Składkowski i wicepremier Kwiatkowski rozmawiali z prezydentem, przebywającym w zamku w Ołyce, na temat sytuacji frontowej, konieczności utworzenia przedmościa rumuńskiego oraz ustaleń Rady Ministrów podjętych dzień wcześniej w Łucku.

Dnia 14 września Kwiatkowski wraz z żoną i córką Ewą zatrzymał się w Tarnopolu. Tutaj też zjawili się jego zastępcy: Morawski, Kożuchowski, Grodyński. Stąd ewakuowano Ministerstwo Skarbu do Kosowa.

Radosny nastrój wywołany sukcesem wojsk gen. Sosnkowskiego w bitwie pod Wereszyną zakłóciła informacja o wkroczeniu armii radzieckiej na terytorium Rzeczypospolitej. Zaraz po jej otrzymaniu zebrał się rząd który, po rozmowach Józefa Becka z ambasadorem Rumunii i Turcji w sprawie wolnego przejazdu przez Rumunię, postanowił opuścić Kosowo i udać się do Kut. Kwiatkowski w tym trudnym dniu troszczył się o wywiezienie z Polski ostatniego transportu złota, zawierającego cztery tony kruszcu i skarbiec Funduszu Obrony Narodowej. W nocy z 17 na 18 września wraz z prezydentem, Naczelnym Wodzem i premierem wyjechał z kraju. Wiózł ze sobą paczkę zawierającą złote monety i kawałki złota z Mennicy Państwowej, wręczyli mu ją w Łucku dwaj oficerowie wysłani ze stolicy po srebro.

Dnia 18 września na stacji Czerniowce został podstawiony pociąg dla władz polskich. Wagon prezydenta Mościckiego został po drodze odczepiony i skierowany do Bicaz, a wagon marszałka Śmigłego-Rydza wędruje na dalekie południe Rumunii do miasta Craiova. Wicepremier Kwiatkowski (...) pożegnał się z prezydentem i marszałkiem przez okna odczepianych wagonów. Niezwykle przygnębionego Śmigłego zapytał, czy ma jakieś pieniądze zagraniczne. Otrzymawszy odpowiedź, że nie ma żadnych pieniędzy, Kwiatkowski wyjął z portfela jedyny banknot 20-dolarowy, jaki posiadał. Marszałek szybko potwierdził odbiór na bilecie wizytowym swym charakterystycznym wysokim pismem.

Dnia 1 października 1939 r. przestał formalnie istnieć gabinet Składkowskiego, najdłużej urzędujący gabinet II Rzeczypospolitej.

W nocy z 29 na 30 września 1939 r. na zamku w Bicaz Mościcki w porozumieniu z marszałkiem Śmigłym, dotychczasowym swym zastępcą, w asyście ambasadora polskiego w Rumunii Rogera Raczyńskiego położył podpis pod aktem nominacji Władysława Raczkiewicza na prezydenta RP. Ta decyzja dała możliwość natychmiastowej odbudowy legalnych władz naczelnych mogących prowadzić w sprzymierzonej Francji dalszą walkę o wolność i niepodległość Polski. Gabinet Sławoja Składkowskiego 30 września 1939 r. depeszą do prezydenta Raczkiewicza zgłosił swą dymisję, natomiast swój stosunek (prawdopodobnie z inicjatywy Kwiatkowskiego) do internowanego Mościckiego wyraził w następującym telegramie:

Rząd Rzeczypospolitej wyraża najgłębszy hołd Panu Prezydentowi za Jego długoletnią pracę podejmowaną zawsze w imię najwyższych celów Rzeczypospolitej oraz za decyzję powziętą obecnie - w poczuciu pełnego poświęcenia - dla utrwalenia legalnej i czynnej władzy w okresie największych trudności państwa polskiego.

Dnia 3 października na polecenie władz Kwiatkowski przeniósł się do Baile- Herculane w pobliżu granicy jugosłowiańskiej. Znaleźli się tam również: gen. Felicjan Sławoj Składkowski, gen. Tadeusz Kasprzycki, Juliusz Poniatowski, Witold Grabowski, prof. Wojciech Świętosławski, Marian Zyndram-Kościałkowski, Juliusz Ulrych, Emil Kaliński, Wacław Biernacki z rodzinami, oraz duża grupa podsekretarzy stanu i urzędników. Internowano w tej miejscowości także grupę 24 generałów i kilkudziesięciu oficerów polskich.

Kwiatkowski chciał opuścić Rumunię i gotów był nadal pracować dla kraju w nowym rządzie Sikorskiego.

Wpływowe kręgi dyplomacji i sił zbrojnych Francji nie interesowały się we wrześniu i październiku 1939 r. postacią Eugeniusza Kwiatkowskiego. Główną troską Francuzów była wówczas ochrona gen. Sikorskiego i jego ekipy wobec kryzysu zaufania do piłsudczyków. Z osobą Sikorskiego Francuzi wiązali nadzieję na szybką budowę Armii Polskiej we Francji, na zdobycie dla niej ochotników ze Stanów Zjednoczonych.

Przed świętami Bożego Narodzenia dotarła do byłego wicepremiera tragiczna wiadomość o śmierci 25-letniego syna Jana, podchorążego plutonowego artylerii. Święta w Baile-Herculane minęły w smutku i żałobie.

Internowani w Baile-Herculane Polacy zorganizowali dla swych dzieci szkołę. Kwiatkowski uczył w niej geografii, Świętosławski chemii, Maciszewski języka polskiego, gen. Berbecki matematyki. Kierownikiem był gen. Kasprzycki. Poza tym Kwiatkowski w czasie wolnym pogłębiał znajomość języków obcych, szczególnie francuskiego, znał też niemiecki i angielski.

Generał Sikorski na posiedzeniu gabinetu 8 maja 1940 r. zwrócił się niespodziewanie z propozycją zezwolenia na wyjazd do Francji kilku członków dawnego rządu, w tym przede wszystkim Kwiatkowskiego. Wywołało to burzliwą dyskusję. Prof. Kot w zasadzie zgadzał się na wpuszczenie lojalnych, do których zaliczał Sławoja Składkowskiego, Eugeniusza Kwiatkowskiego, twórcę Gdyni i fundamentów Centralnego Okręgu Przemysłowego. Zaleski był za wydobyciem z Rumunii Becka, którego w każdej chwili Niemcy mogli tam zgarnąć i po prostu zamordować. Wszystkich zakrzyczał Stańczyk, sprzeciwiając się jakimkolwiek tego rodzaju aktom liberalizmu. Stanęło na niczym, to jest na powołaniu komisji.

Gen. Sikorski, mimo osobistych próśb Kwiatkowskiego, nie zdobył się w końcu nawet na skromny gest, by ułatwić mu wyjazd z Rumunii. Odrzucił w praktyce jego deklarację gotowości współpracy z nowym rządem.

W marcu 1940 r. byli członkowie rządu zostali przeniesieni do Baile-Gavora. Sytuację Polaków w Rumunii pogorszył fakt opuszczenia 6 listopada 1940 r. tego kraju przez personel ambasady polskiej i ambasadora Rogera Raczyńskiego. Funkcje opiekuńcze nad Polakami przejęło poselstwo szwajcarskie, rząd rumuński natomiast zapewnił uchodźcom środki do życia poprzez wypłacanie zapomóg.

Kwiatkowski żył w osamotnieniu. Jego młodsza córka Ewa przygotowywała się do egzaminu maturalnego w szkole polskiej w Ocnele Mari i mieszkała tam z matką. Starsza Anna ze swym mężem Jerzym Maciejewiczem przebywała w okupowanej Polsce, w Owczarach k. Krakowa. Listy jej i narzeczonej syna Marii Konarskiej były jedynymi bezpośrednimi informacjami o sytuacji w kraju.

W maju 1944 r. przeniósł się do Craiovej, gdzie spotkać mógł wielu znajomych, m.in. dawnego wiceministra oświaty Seweryna Maciszewskiego.

Od 1944 r. Kwiatkowski szczegółowo śledził postępujące sukcesy aliantów. Widać było zbliżający się kres wojny. Od maja 1944 polscy politycy i oficerowie w Rumunii nie byli już internowani. Czekano na zwycięstwo armii antyhitlerowskich nad III Rzeszą.

Centralny Okręg Przemysłowy

VIII. Centralny Okręg Przemysłowy

Rozwój COP-u w 1937 roku w dalszym ciągu należał do najważniejszych przedsięwzięć gospodarczych.W tym czasie podjęto budowę fabryki kauczuku syntetycznego w Dębicy, fabryki celulozy w Niedomicach oraz huty żelaza w przyszłej Stalowej Woli. COP w 1937 r. pochłaniał 25% sum preliminowanych na inwestycje i roboty w całej Polsce. Jedna z jego kluczowych inwestycji wodnych, rozpoczętą już w lecie 1935 r., był zbiornik w Rożnowie. W 1937 r. na budowie tej pracowało ponad 1000 robotników. Miała być zakończona w 1940 r., przewidywano, że zakłady energetyczne w Rożnowie będą mieć 50 000 kW mocy i dostarczą 150 milionów kWh rocznie, a zapora w Rożnowie chronić będzie ludność dorzecza Dunajca i Popradu przed powodziami, polepszy też warunki żeglugi na Wiśle.

Rola rządu w COP-ie, zdaniem Kwiatkowskiego, to rola animatora inwestycji energetycznych, surowcowych i obronnych. Resztę spraw ekonomicznych podjąć miały inne sektory gospodarki narodowej.

Kwiatkowski bronił zasady koncentracji inwestycji dla priorytetowych przedsięwzięć oraz zasady stabilizacji polityki pieniężnej i walutowej, dzięki której od czerwca 1936 r. do końca listopada 1937 r. zapas złota i dewiz w Banku polskim wzrósł o 92 mln. zł, a akcja konwersji pożyczek zagranicznych przebiegała pomyślnie. Wzrosły też poważnie dochody Urzędów skarbowych przy względnie stabilnych zasadach podatkowych.

Największym jednak powodem do dumy był powstający Centralny Okręg Przemysłowy.

Oto, w obliczu pracy - podkreślał Kwiatkowski - dokonywanej np. w Okręgu Centralnym, staliśmy gromadnie obok siebie: polscy narodowcy i polscy demokraci, ludzie o umysłowości inteligenckiej, chłopskiej, robotniczej, proletariusze i konserwatyści, opozycjoniści z profesji i prorządowcy z fachu, biurokraci, etatyści i liberałowie gospodarczy - i ulegliśmy wszyscy razem wstrząsowi patriotycznemu i upojeniu z powodu imponujących rezultatów twórczej i zgodnej pracy polskiej. Byliśmy sobie bliscy i wiedzieliśmy, że 90% poglądów w dzisiejszym świecie mobilizacji narodowej łączy nas, a nie dzieli.

W dniach 17-19 listopada 1938 r. Kwiatkowski zorganizował wielka wycieczkę działaczy gospodarczych, publicystów i dziennikarzy po terenach COP-u, który był powodem do dumy i wiary, Ze Polska sama może tworzyć rzeczy wielkie nie oglądając się na polskie wzory. Powstało w owych czasach pojęcie "copowskie tempo pracy". Np. Fabrykę Obrabiarek w Rzeszowie zbudowano zgodnie z założonym terminarzem : kwiecień 1937 r. - początek budowy hali fabrycznej, lipiec - koniec budowy, wrzesień - początek produkcji, grudzień - wykonanie pierwszej serii produktów. W Zakładach Południowych stalowej Woli tempo było podobne: marzec 1937 r. - rozpoczęcie budowy, grudzień - zmontowanie większości konstrukcji żelaznych, 7 kwietnia 1939 r. została ostrzelana pierwsza armata na strzelnicy zakładowej, a 5 września 1938 r. wytopiono pierwszą stal szlachetną.

COP - donosiła prasa - uderza nie tylko wielkością przeprowadzonych inwestycji wytwórczych, nie tylko tempem pracy, jej planowością i zapałem - lecz także nowoczesnością oraz wartością techniczną rzeczy tworzonych. Jest COP nie tylko pokazem ilości, pokazem tempa, ale i pokazem jakości, ośrodkiem postępu w Polsce. Jak nie widzi się w COP ludzi starych, tak nie widzi się starych urządzeń, starych metod.

Wspominał te metody Kwiatkowski w liście z dnia 12 grudnia 1958 r. do byłego dyrektora budowy Stalowej Woli Marcelego Siedlanowskiego:

Jestem zresztą sam koronnym świadkiem niezapomnianych wyczynów organizacji i technicznej sprawności zespołu pracującego pod Pańskim kierownictwem przy budowie i rozruchu Stalowej Woli.Choć zakładami tymi zajmował się bezpośrednio inny resort, strzegący - po zainkasowaniu pieniędzy - zazdrośnie swoich kompetencji, to jednak bywałem stosunkowo częstym gościem w Stalowej Woli i nieraz myślałem sobie, czego nie można by dokonać w Polsce z takimi zespołami ludzi, jakich spotkałem w Gdyni, w Mościcach albo w Stalowej Woli. Dwie różne osobowości prowadziły we mnie nieustanną walkę: nieufny minister skarbu ważący dziesięciokrotnie każdy wydany grosz z kasy państwowej, z inżynierem, entuzjazmującym się każdym osiągnięciem technicznym, każdym pomnożeniem potencjału wytwórczego Polski. Każda bytność u Was, w Stalowej Woli, wzmacniała siły inżyniera-inwestora przeciwko kutwie skarbowej. Żałowałem już wówczas, że nie zostałem wezwany do dzieła o dwa lata wcześniej, bylibyśmy w nieco innej sytuacji materialnej w 1939 roku. Ale stało się. Przeszłości skorygować nie można.

Z inspiracji Kwiatkowskiego 11 czerwca 1939 r. prezydent Mościcki wraz z małżonką rozpoczął objazd specjalnym pociągiem terenów COP-u. Towarzyszyli mu w podróży: E.Kwiatkowski, A.Roman, J.Ulrych, gen.A.Litwiniwicz, szef Kancelarii Cywilnej minister Łepkowski, szef Gabinetu Wojskowego gen.Schally oraz dyr.J.Rakowski. W pierwszym dniu prezydent zwiedził Mościce i Okręgowy Zakład Elektryczny kierowany przez inż. Mieczysława Gunthera. Po Południu tegoż dnia wspólnie z Kwiatkowskim zapoznał się ze stanem robót przy budowie zapory wodnej na Dunajcu w Rożnowie. W drugim dniu wizytował fabrykę opon samochodowych "Stomil" w Dębicy, zbudowana od podstaw w ciągu niespełna roku. Kwiatkowski przekazał robotnikom "Stomilu" dar pieniężny na bibliotekę zakładową. Później zwiedził fabrykę mas plastycznych "Pustków", kierowaną przez inż. Barcikowskiego. Kolejnym etapem podróży był Mielec, gdzie od początku 1939 r. działały Państwowe Zakłady Lotnicze. Z Mielca Kwiatkowski wraz z gen. Litwinowiczem udał się do wytwórni amunicji Majdan-Dęby.

14 czerwca 1939 r. w Stalowej Woli, chlubie Centralnego Okręgu Przemysłowego, odbyło się poświęcenie Zakładów Południowych w obecności prezydenta Mościckiego i wicepremiera Kwiatkowskiego. Po uroczystym nabożeństwie przemawiał wiceminister spraw wojskowych gen. Aleksander Litwinowicz. Zwracając się do prezydenta, stwierdził:

Dnia 20 marca 1937 r., w lesie, w miejscu, w którym się obecnie znajdujemy ścięto pierwszą sosnę i rozpoczęto przygotowania do budowy terenu. Od tego czasu do dnia dzisiejszego upłynęło 26 miesięcy i 26 dni. Na miejscu stoją potężne zakłady, dymią kominy, huczą młoty, warczą maszyny, pracuje kilka tysięcy obywateli Rzeczypospolitej nad podniesieniem obronności i niezależności gospodarczej - powstaje nowożytne miasto [...]. Wszystkie przewidywane planem działy są już uruchomione i pracują o rok wcześniej, niż opiewały umowne terminy.

Nazwę miasta wymyslił gen. Kasprzycki, minister spraw wojskowych. On tez osobiście kierował jej rozplanowaniem.

Mościckiego i Kwiatkowskiego oprowadzał po halach Zakładów Południowych dyrektor Siedkanowski. Pokazał też dostojnym gościom fabryczne gimnazjum mechaniczne i lokal liceum mechanicznego, które miało rozpocząć pracę oświatową we wrześniu 1939 r. Podczas skromnego przyjęcia wydanego dla kilku tysięcy robotników zakładów Południowych prezydenta i wicepremiera powitał robotnik Franciszek Kulawiec. Powiedział on m.in.:

Największą troską [załogi] jest, aby jak najsprawniej odlaną i zahartowaną stal przerobić na miecze nowoczesnej broni, o którą to broń, hart ducha i płomień serc rozbije się każda wraża zawierucha.

W 1939 r. ukazało się wiele pozycji publicystyczno-propagandowych poświęconych COP-owi. Wydarzeniem wydawniczym była "Sztafeta. Książka o polskim pochodzie gospodarczym" pióra Melchiora Wańkowicza. Autor przypomniał w niej główne znajdujące się w budowie obiekty COP-u: zaporę w Rożnowie, regulację Wisły od Oświęcimia do Samdomierza, Stalową Wolę, fabrykę silników lotniczych Państwowych zakładów Lotniczych i fabrykę obrabiarek Cegielskiego w Rzeszowie, fabrykę opon samochodowych "Stomil" w Dębicy, gazociąg "Polminu" z Roztok przez Jasło, Pilzno, Tarnów do Mościc i gazociąg z Roztok do Starachowic z odgałęzieniami do Rzeszowa, fabrykę celulozy w Niedomicach, fabrykę związków azotowych w Mościcach, betoniarnię w Dębicy.

W 1939 r. prawdopodobnie z inspiracji Kwiatkowskiego, ukazała się rozprawa Henryka Radockiego "Centralny Okręg Przemysłowy w Polsce".

COP - to wielkie dzieło zbiorowe. Ale gdy się o nim mówi czy pisze, nie sposób pominąć bezpośredniego inicjatora, którego wolą założono tu niejako kamień węgielny, ruszono z martwego punktu wyczekiwania i debat. Człowiekiem tym, z którego nazwiskiem wiąże się powstanie COP-u, jest Eugeniusz Kwiatkowski, wicepremier i minister skarbu

 

Wicepremier

VII. Wicepremier

Powołanie Kwiatkowskiego 13 pażdziernika 1935 r. na stanowisko wicepremiera do spraw gospodarczych i ministra skarbu wywołało we wpływowych kołach polityczno-towarzyskich Warszawy wiele komentarzy. Wspomina o tym były poseł Polski w Berlinie i Rzymie Alfred Wysocki:

Opowiadano mi wiele o sytuacji wewnętrznej i roli, jaką e niej odgrywa Zamek. Prawą ręką prezydenta był Kwiatkowski, który - po krótkiej przerwie [...] został ministrem skarbu. Koc, zgadzający się doskonale z Matuszewkim, nie mógł dojść do porozumnienia z Kwiatkowskim. Dlatego usunięto biednego Wróblewskiego (który tak liczył na poparcie prezydenta) ze stanowiska prezesa Banku Polskiego i oddano je Kocowi. Rydz-Śmigły wysuwał go na szefa rządu a równocześnie ministra skarbu. Koc bawił wtedy w sprawie pożyczki w Stanach Zjednoczonych. Zamek, pozornie nie mogąc skontaktować się z kandydatem, mianował premierem Zyndrama Kościałkowskiego. Mościcki uczynił to podobno pod wpływem Kwiatkowskiego.Zbliżył ich Chorzów, którym prezydent zawsze żywo się interesował. Kwiatkowski stał się jego zaufanym współpracownikiem i doradcą. Narażało go to na wiele zawiści i podkopywań jego autorytetu.

A oto założenia polityki gospodarczej Kwiatkowskiego:

Ustrój gospodarczy Polski opiera się na podstawach kapitalistycznej i prywatnej gospodarki. Celem tej gospodarki jest osiągnięcie rentowności. Na opłacalności pracy ludzkiej, pracy mózgu i pracy rąk gruntuje się pomyślność Państwa, a Rząd jego winien swym obywatelom do spełnienia tego postulatu dopomagać.

W bogatym w wydarzenia i trudne wybory polityczne życiu Kwiatkowskiego największe znaczenie miał okres od maja 1936 do września 1939, czyli okres pracy w ostatnim gabinecie II Rzeczpospolitej. Zadaniem numer jeden nowego rządu było opanowanie nastrojów radykalno- opozycyjnych i zlikwidowanie rozruchów wywołanych bezrobociem.

Prezydent Mościcki nie był zadowolony z narzuconej mu przez gen. Rydza-Śmigłego kandydatury Składkowskiego, widział prawdopodobnie lepszych kandydatów na to stanowisko. Podczas pierwszego spotkania z nowym premierem stwierdził stanowczo:

Sprawy ekonomiczne prowadzi od śmierci Komendanta pan Kwiatkowski, do którego mam zupełne zaufanie. Będzie pomagał panu jako wicepremier gospodarczy i przewodniczący Komitetu Ekonomicznego Ministrów.

Kwiatkowski, jeden z głównych architektów gospodarki polskiej lat 1918-1939, umiał patrzeć niezależnie i krytycznie na dzieło, którego jednocześnie był autorem i aktorem. Po zakończeniu II wojny światowej tak pisał o II Rzeczpospolitej:

Polska odrodzona w 1918 r. miała bardzo trudne zadanie do pokonania, przez długa symbiozę w obrębie państw zaborczych struktura jej uległa dodatkowemu spaczeniu. Jej indywidualność geopolityczna zatraciła się. Jej cechy charakterystyczne stały się przejściowymi. W konstrukcji swego miąższu państwowego stała się kolektorem różnorodnych pierwiastków, nieskrystalizowanych cech, nie wykształconych wyraźnie funkcji.

Można ją było uważać za część organizmu zachodnioeuropejskiego, jak i wschodnio-europejskiego. Rozpiętość rozmiarów strukturalnych była bardzo wielka. Nie była ona ani wyraźnie przemysłową, ani dominująco rolniczą. Mapa systemów komunikacyjnych lądowych i wodnych demonstrowała na pierwszy rzut oka, że jest to organizm zlepiony z heterogenicznych fragmentów.

Nie była ona ani związkiem narodów, ani państwem narodowym. Rozwijała wielką stosunkowo aktywność na morzu, ale była organizmem o najniższym "stopniu morskim" pomiędzy państwami dysponującymi granicą morską [...]. Polska międzywojenna posiadała również znaczne bogactwo węgla, ale nie mogła go należycie przetworzyć na czynniki przebudowy struktury gospodarczej, gdyż kopalnie węglowe były ekscentrycznie położone. Był to jeden z ważkich czynników, który spowodował przestrzenną deformację rozwoju przemysłowego w Polsce.

Tarnów

VI. Tarnów

W 1958 roku Kwiatkowski stwierdził:

"Dysproporcje" pisałem bezpośrednio po opuszczeniu stanowiska ministra przemysłu i handlu, jako naczelny dyrektor fabryki w Mościcach. Pewne okoliczności natury politycznej, które skłoniły mnie do zrezygnowania ze stanowiska mininstra i posła śląskiego, oraz wzmagające się objawy ostrego kryzysu gospodarczego były dodatkową podnietą do napisania tej książki, która w ogólnej koncepcji istniała już w umyśle od kilku lat [...]. Książka była szybko napisana, ale początkowo nikt jej pod tym tytułem nie chciał wydać, obawiając się że termin "dysproporcje" będzie łączony z moim fachem inżyniera.

Z dniem 1 lutego 1931 r. Kwiatkowski, mieszkający dotychczas w Warszawie przy ul.Nowogrodzkiej 45, objął funkcję naczelnego dyrektora Państwowej Fabryki Związków Azotowych w Mościcach k/Tarnowa. Przed objęciem nowego stanowiska został przewodniczącym Komisji Porozumiewawczej Państwowych Fabryk Związków Azotowych w Chorzowie i Mościcach.

W latach 1931-1935 jako dyrektor kombinatu Mościc-Chorzowa, Kwiatkowski odwiedzał na Zamku Królewskim prezydenta Mościckiego.

Przyjeżdżał do mnie często - wspomina prezydent - aby mnie informować o stanie i rozwoju obydwóch fabryk związków azotowych. Musze podkreślić, że przy referatach tych poruszał tylko sprawy fabryki, a nie będąc członkiem gabinetu, nie wysuwał nigdy tematów rządowych. Ten sposób pracy Kwiatkowskiego oceniałem bardzo wysoko.

W październiku 1931 r. Kwiatkowski w zasłużonym Wydawnictwie Biblioteki Towarzystwa Szkól Ludowych w Krakowie przy ul. Św. Anny 5 opublikował swój głośny esej "Dysproporcje. Rzecz o Polsce przeszłej i obecnej". Pierwszy nakład książki (2200 egzemplarzy) szybko znikł z półek. W 1932 r. ukazał się drugi nakład, przygotowany przez Drukarnię Przemysłową w Krakowie przy ul.Józefa Starego 7. Tezą wstępną eseju była następująca myśl:

W odniesieniu do położenia geograficznego, do gęstości zaludnienia, do potencjalnego bogactwa ziemi - całe istnienie nasze wydaje się niemal anachronizmem lub paradoksem, każdy szczegół woła o reformę, każdy kilometr ziemi woła o zorganizowana pracę, a każdy dzień protestuje przeciwko wszelkiemu "opóźnieniu i bezwładowi".

Największą aktywność zawodową w tym okresie ujawnił Kwiatkowski w Mościcach. Tutaj, w trudnych warunkach kryzysowych, zdawał egzamin z energii i pomysłowości. Gwałtowny spadek dochodów wsi polskiej zmniejszył poważnie popyt na nawozy azotowe.Mościcom groziło wstrzymanie produkcji. By do tego nie dopuścić, Kwiatkowski starał się obniżać ceny, rozszerzać informacje o zaletach sztucznych nawozów oraz zwiększać ich eksport. Aby utrzymać stan zatrudnienia, za zgodą robotników skrócił tydzień pracy do 5 dni tygodniowo lub 6 godzin dziennie. Poważny problem miał także z magazynowaniem wytworzonych nawozów długo czekających na nabywcę.

W 1935 r. po sprzedaży ziemi i lasu odziedziczonego po ojcu w okolicy Zbaraża, Kwiatkowski nabył od rodziny Gawińskich resztówkę dóbr Owczary w gminie Cianowce w powiecie olkuskim. Majątek miał obszar 72 ha i 3886 m2, w czym pola orne obejmowały 42 ha.

W czasie wojny gospodarstwo prowadzili zięć i starsza córka Kwiatkowskiego, Jerzy i Anna Maciejewiczowie.Był tam wówczas punkt sanitarny Armii Krajowej. W 1945 r. powiatowy pełnomocnik do spraw reformy rolnej na powiat olkuski stwierdził, że "majątek nie podlega przejęciu na cele reformy rolnej w myśl dekretu PKWN z 6 września 1944 i pozostaje całkowitą własnością Kwiatkowskiego Eugeniusza z prawem do dowolnego dysponowania". Po 1945 r. Kwiatkowski sprzedał kilka hektarów gruntów, wyposażył też dobrowolnie w grunt najstarszych współpracowników majątku i pokrył za nich wszystkich koszta przekazania prawa do własności.

Od 1945 r. Owczary zostały wydzierżawione. Czynsz dzierżawcy był minimalny, miał on natomiast obowiązek odbudowy i zagospodarowania majątku. W ten sposób obszar użytków rolnych został zmniejszony z 42 ha poniżej 40 ha. 2 września 1950 r. przejęto Owczary na cele reformy rolnej, a następnie przekazano pod zarząd i tymczasowe użytkowania Państwowemu Szpitalowi dla Psychicznie Chorych w Kobierzynie. W ten sposób stracił Kwiatkowski przygotowane na spokojną starość miejsce, które przeszło we władanie państwa pomimo wielokrotnych protestów właścicela, uzasadniających nieprawność decyzji. Definitywną decyzję negatywną w tej sprawie podjął Sąd Powiatowy dla m. Krakowa 20 listopada 1962 r.

Budowa Gdyni

V. Budowa Gdyni

Najważniejszym przedsięwzięciem gospodarczym w latach 1926-1930 była budowa portu i miasta Gdyni. Ta sztandarowa inwestycja cieszyła się dużym poparciem Kwiatkowskiego, który czynił wszystko, by budowę tę, tak potrzebną krajowi, możliwie przyspieszyć. Z jego inspiracji 2 lipca 1926 r. rząd podpisał z Konsorcjum Francusko-Polskim Budowy Portu w Gdyni nowy specjalny protokół regulujący dotychczasowe kwestie sporne. Dzięki temu do końca 1929 r. wybudowano w porcie falochrony, część basenów i wiele instalacji towarzyszących (składy portowe, urządzenia przeładunkowe). Zbudowano także nowoczesna łuszczarnię ryżu, przystąpiono do budowy dużej chłodni eksportowej, a następnie urządzeń przeładunkowych dla artykułów rolno-spożywczych i drobnicy. W nowym porcie, z myślą o poszerzeniu wymiany z Czechosłowacją, przewidziano i zarezerwowano miejsce na czechosłowacką strefę wolnocłową.

W 1926 r. przyznano Gdyni prawa miejskie, opracowano dla niej plan zabudowy i uruchomiono pomoc kredytową dla ruchu budowlanego. Już w 1928 r. wybudowano w tym mieście 23 budynki o 1900 izbach (w 1924 r. 18 budynków o 72 izbach). Potrzeby były jednak znacznie większe.

Mniejsze osiągnięcia miała polityka morska Kwiatkowskiego w dziedzinie rozwoju floty handlowej. W listopadzie 1926 r. rozpoczęło działalność Przedsiębiorstwo Państwowe "Żegluga Polska" powołane przez Kwiatkowskiego. Jak wspomina jego dyrektor Julian Rummel, prace organizacyjne zostały rozpoczęte w listopadzie 1927 r. W 1932 r. flota Żeglugi Polskiej składała się już z 17 statków różnego typu. Dyrekcja przedsiębiorstwa dysponowała okazałym budynkiem, w którym mieściły się także biura Polsko-Brytyjskiego Towarzystwa Okrętowego oraz Polskiego Transatlantyckiego Towarzystwa Okrętowego. Powstały warsztaty i magazyny. Pod wpływem żeglugi przybrzeżnej ożywił się znacznie ruch na wybrzeżu, szczególnie w rejonie Jastarni. "Żegluga Polska" otworzyła polskie linie regularne na Bałtyku do Skandynawii i do portów holenderskich (Rotterdam, Antwerpia). Dzięki niej powstała Agencja Morska, która stała się największą instytucją maklerska nie tylko w dyni, ale także w Gdańsku. Sukcesem Kwiatkowskiego było zaangażowanie kapitałów prywatnych do rozwoju żeglugi morskiej. Tonaż polski w końcu 1929 r. wynosił ponad 91 tys.BRT (w 1923 r. 41 tys.BRT). Były to bardzo skromne osiągnięcia biorąc pod uwagę fakt, że Łotwa miała w tym czasie 201 tys. BRT, Jugosławia 350 tys.BRT, Finlandia 393 tys. BRT, Belgia 521 tys. BRT, a Dania 1145 tys. BRT.

W okresie sprawowania przez Kwiatkowskiego bezpośredniego nadzoru nad polityką morską poczyniono istotne kroki w kierunku stworzenia w Gdyni przemysłu stoczniowego. Nowym, istotnym wydarzeniem, realizowanym bezpośrednio przez ministra, było zawarcie umowy w imieniu rządu polskiego w dniu 29 lutego 1928 r. z Międzynarodowym Towarzystwem Budowy Statków i Maszyn S.A. w Gdańsku, gwarantującejmu na 12 lat i 6 miesięcy zamówienia na wykonanie statków, silników, maszyn oraz naprawy wagonów towarowych.

W lipcu 1929 r. Kwiatkowski wyraził zgodę na wydzierżawienie dwóch placów o powierzchni 22 000 m2 przylegających do basenu portowego na rozbudowę Stoczni Gdyńskiej. Zgodnie z zawartą umową rządu polskiego z Międzynarodowym Towarzystwem Budowy Statków i Maszyn w Gdańsku miało dojść do uruchomienia w Gdyni warsztatów okrętowych, które z czasem miały się przekształcić w stocznię okrętową. Pierwszą jednostką zbudowaną w Stoczni Gdyńskiej był oddany do eksploatacji 30 sierpnia 1932 r. kuter rybacki "Hel III".

W 1926 r. zintensyfikowano budowę portu i miasta Gdyni. Rozpoczęto m.in. budowę portu rybackiego, gmachu Urzędu Marynarki Handlowej i przeprowadzono sieć elektryfikacyjną w porcie. Przygotowano się do otwarcia w tym mieście filii Banku Gospodarstwa Krajowego. Wzrosły obroty portowe Gdańska i produkcja stoczni gdańskiej. Towarzystwo "Wisła-Bałtyk" stworzyło port przeładunkowy morski w Tczewie. Rozwijała się też Szkoła Morska. By stworzyć odpowiedni klimat społeczny dla rozbudowy polskiej floty, zintensyfikował Kwiatkowski działalność tzw. Komitetu Floty Narodowej, na którego czele stanął marszałek Sejmu Maciej Rataj. Ówczesna rybacka gmina Gdynia złożyła 1 tys. zł swych oszczędności na cele państwowej floty handlowej.

Z okazji "Dni Morza" pod koniec czerwca 1938 r. Kwiatkowski złożył w prasie specjalne oświadczenie, w którym oznajmił:

Po stuleciu niewiary we własne siły odzyskaliśmy bezcenny skarb - świadomość, że nie tylko możemy bić wroga na polu bitwy lepiej i skuteczniej niż niejeden "stary" naród w Europie, ale również możemy rozwiązywać pomyślnie wielkie zadania gospodarcze i kulturalne. Toteż jestem najgłębiej przekonany, że bez Gdyni nie skonkretyzowałaby się w Polsce idea Centralnego Okręgu Przemysłowego.
Legiony pionierów polityki morskiej - budzą, budzić będą nadal do nowych czynów nowe generacje tak samo, jak pierwsze walki o niepodleglość Polski prowadziły konsekwentnie do dziejowego zwycięstwa Piłsudskiego i do "cudu nad Wisłą".

Wystawa Krajowa w Poznaniu

IV. Wystawa Krajowa w Poznaniu

Dla uczczenia 10 rocznicy odzyskania niepodległości w 1929 r. w Poznaniu zorganizowana została Powszechna Wystawa Krajowa (PKW), której głównym twórcą był Eugeniusz Kwiatkowski. Wystawa ta cieszyła się dużym powodzeniem i uznana została za wielkie wydarzenie roku.

Kiedy wszystko z taką glorią udało się - wspomina dyrektor PWK Stanisław Wachowiak - słusznie mógł ówczesny minister Eugeniusz Kwiatkowski, największy wówczas "motor" w często zmieniających się rządach, wygłosić swoje piękne przemówienie o "prawie zwycięstwa".Był to także i jego triumf, bowiem nieliczni tylko wiedzieli, ile homeryckich bojów stoczył w Radzie Ministrów, aby postawić na swoim. Premierowie się zmieniali, on był wówczas jedyną trwałą pozycją w gabinetach.

Powodzenie Pwszechnej Wystawy Krajowej Kwiatkowski traktował jako własny sukces. W dniu 26 maja 1929 r. wygłosił na poznańskiej wystawie odczyt, w którym rzetelnie i rzeczowo przedstawił osiągnięcia i braki polskiej gospodarki. Apelował o dyscyplinę społeczną i zaufanie dla działań rządu.

Jestem głęboko przekonany, że to wszystko, co przemówi od tego dnia - mówił - z obszaru wielkiej Wystawy Poznańskiej, będzie rewelacją, zdumiewającą niespodzianką zarówno dla obcych, zagranicznych gości, jak i dla własnego społeczeństwa. Pochłonięte troskami, zawodami, niedomaganiami bieżącej chwili, traci ono możność szczegółowego syntetyzowania wielkich procesów dziejowych, procesu sumarycznej, zbiorowej walki, prawa energii i postępu przeciwko prawom oporu i bezładności.

Po zamknięciu wystawy Kwiatkowski zaprosił wszystkie Izby Przemysłowo-Handlowe w Polsce na zjazd odbywający się 7-8 października 1929 r.

Rola państwa we współdziałaniu dla rozwoju sił gospodarczych ustawicznie rozszerza się i wzrasta. Zagadnienia gospodarcze stawiają je coraz częściej w sprzeczności z jego tendencjami politycznymi. Pomiędzy państwami w poprzek ich granic, wyrastać poczynią nowe państwa, państwa żelaza, węgla,nafty, produktów chemicznych, kauczuku, bawełny, cynku, cementu, cukru i wielu innych, mające swoja własną politykę i własne cele. Ci, którzy chcą wolności obrotu towarowego w zakresie produktów gotowych, przeciwstawiają się wolności obrotu i wymiany surowców, kredytów lub ludzi.

7 września 1929 r. Kwiatkowski dokonał uroczystego otwarcia Targów Wschodnich we Lwowie.

Jeśli więc Poznań - mówił na inauguracji - zobrazował siły potencjalne Polski, jeżeli stworzył wielką akademię, uczącą społeczeństwo nasze szacunku dla trwania polskiego i polskiej pracy, uczącą zdrowego patriotyzmu gospodarczego, mówiącą dobitnie i realnie nie tylko o możliwości i celowości, ale o prawdzie i zdrowiu, postępie i rozwoju samowystarczalności produkcji naszej w wielu dziedzinach, to Lwów chce przemienić te wartości potencjalnie kinetyczne, chce zarówno produkcję polską, jak i napięcie potrzeb rynku wewnętrznego rzucić w wir handlu międzynarodowego, w tę potężną przetwórnię wartości ekonomicznych, które pod napędem pracy i energii ludzkiej tworzą nowe bogactwo, nowe walory i nowe warunki życia.

Z zadowoleniem odnotował gotowość Związku Radzieckiego w 1929 r. do rozszerzenia kontaktów gospodarczych z Polską. Targi Lwowskie służyć miały zdynamizowaniu tych kontaktów.

Dla Kwiatkowskiego Lwów to było miasto młodości, najpiękniejszych wspomnień, a w latach 1928-1930 także miasto obowiązków poselskich.